poniedziałek, 31 sierpnia 2015

Horne Diery-Mały Rozsutec-Wielki Rozsutec 30.08.2015

Tegoroczne upały skutecznie zatrzymały nas w domu podczas urlopu,ale dość już tego grilowania i lenistwa:-)))Temperatura co prawda nie odpuszcza,ale w końcu przyszła pora na wycieczkę w góry! Tym razem padło na malownicze pasmo leżące na Słowacji,czyli Małą Fatrę,a dokładnie na Rozsutce.
Przed siódmą rano odmeldowujemy się na parkingu w Stefanowej i ruszamy ku przygodzie;-)Przez pierwsze 10 minut Grześ próbuje włączyć w telefonie endomondo do obliczania długości trasy,tempa,przewyższeń itp. Osobiście nie przepadam za tego typu wynalazkami,w przeciwieństwie do Grzesia.Ku mojej radości program nie chce współpracować,więc Grzesiek denerwuje się,klnie jak stary szewc,ale ostatecznie chowa telefon na dnie plecaka:-))) Ufff...;-)
Początkowo idziemy lasem,a po mniej więcej 30 minutach zaczynają sie Horne Diery.
Są to wąskie wąwozy z potokami,progami skalnymi i wodospadami.Mają tu być łańcuchy,drabinki i inne "ustrojstwa",więc liczymy na dużo radochy:-)I nie mylimy się!!! 
Szlak jest przyjemny,jak do tej pory idziemy w cieniu drzew  i jest naprawdę pięknie!!!

Po prawie dwóch godzinach wychodzimy na malowniczą polanę Pod Tanečnicou
Stąd doskonale widać oba nasze dzisiejsze cele,po lewej stronie Mały Rozsutec 1343 m n.p.m.
 a po prawej wznosi się jego większy brat - Veľký Rozsutec1610m n.p.m.

Znajdujemy wygodne miejsce w cieniu,rozsiadamy się i spoglądając na Małego Rozsutca,wcinamy śniadanko.Jeszcze łyk kawy i ruszamy dalej.Z polany na szczyt jest ponoć 20 minut,ale moje dzisiejsze tempo i trylion pstrykanych zdjęć przez Grzesia,troszkę ten czas wydłuża:-)))Szeroka polana prowadzi nas w kierunku szlaku w lesie,potem kosodrzewina,aż w końcu skała i trzeba trochę sobie pomóc rękoma:-)Łańcuchy,skałki i wspinaczka-to jest to!!! Lato przeplata się z jesienią... A na szczycie widoki obłędne:-)

Razem najlepiej!!!  Selfie na szczycie musi być;-) 

Widok w kierunku Terchowej

Po nacieszeniu się widokami i samotnością na szczycie schodzimy tą samą drogą na przełęcz,gdzie jest już sporo ludzi idących od razu na Veľký Rozsutec.Teraz szlak prowadzi monotonnie pod górę,głównie lasem,temperatura i ciśnienie dają mi nieźle popalić,ale w końcu udaje się i przed południem jesteśmy na szczycie!!!
Za bardzo nie ma gdzie siąść
więc decydujemy się na zejście i odpoczynek gdzieś poniżej.Schodząc mogliśmy zobaczyć szlak na Małego Rozsutca z drugiej strony.Widok  robi wrażenie!
Droga powrotna to znowu trochę łańcuchów,dużo stromego zejścia osypującym się firnem i nawet trafiła się drabinka:-)


I jak zawsze-ostatnie kilometry,mimo,że w dół ciągną się nam najbardziej.Trochę za mało wody zabraliśmy na taki upał,więc teraz marzymy już tylko o zimnym kuflu lodowatej Kofoli:-))) A na szlaki Małej Fatry wrócimy na pewno,jest tu cudnie!!!