wtorek, 1 marca 2016

Szrenica 28.02.2016

Po sobotnim zdobyciu Śnieżki,w niedzielę rozdzielamy się.Ala i Sylwek jadą do Jakuszyc przekonać się na własne oczy,jak to jest w słynnym raju dla narciarzy biegowych.Ja z Grzesiem wysiadamy po drodze w Szklarskiej Porębie i idziemy na Szrenicę 1 362m.Dojście z centrum do początku szlaku czerwono/czarnego przy Krzywych Basztach zajmuje około kwadransa,jest tam kilka straganów z pamiatkami i bus dla tych bardziej "zmęczonych",który dowozi turystów pod Wodospad Kamieńczyka.My jak zawsze idziemy pieszo i chociaż pogoda jest wymarzona na szlaku jest praktycznie lodowisko.Będzie wesoło przy schodzeniu z powrotem;-)
Początkowo ścieżka prowadzi płasko,stopniowo jest coraz bardziej stromo.Dochodzimy do schroniska Kamieńczyk i tam odbijamy do wąwozu ze słynnym wodospadem.Kupujemy bilety wstępu,otrzymujemy kaski i ruszamy schodami w dół
Wodospad Kamieńczyka jest najwyższym wodospadem w polskich Karkonoszach. Składa się z trzech kaskad o łącznej wysokości 27 m.

  
Za schroniskiem wchodzimy już w granice Karkonoskiego Parku Narodowego. Aby wejść musimy kupić bilet wstępu.Szlak biegnie teraz monotonnie prze las,cały czas mocno pod górę i w końcu wychodzimy na Halę Szrenicką
W schronisku zostajemy na zasłużony odpoczynek,zamawiamy kawę i wcinamy dugie śniadanie.Widoki z okna jadalni są piękne:rozległa górska polana,kilku turystów z plecakami i narciarze.Jest super!!!Po około 30 minutach ruszamy dalej.Kierujemy się nadal szlakiem czerwonym pod górę.
Słońce,błękitne niebo i nic mi więcej nie potrzeba:-) Dla odmiany,dziś w ogóle nie ma wiatru,który dzień wcześniej tak nas sponiewierał:-)
Widać już schronisko na Szrenicy
Kilka minut i jesteśmy na górze!
Na chwilę wstępujemy do schroniska,żeby się rozebrać,bo słoneczko mocno grzeje,bierzemy parę łyków wody i ruszamy w dół.Akurat Ala zadzwoniła,że też sie powoli zbierają z Jakuszyc,więc pora wracać
Na Śnieżne Kotły wrócimy kiedyś letnią porą dla odmiany.
A wrócimy na pewno,bo Karkonosze nas oczarowały!!!

Śnieżka 27.02.2016

Plan na ten rok jest taki,że każdego miesiąca przynajmniej raz jedziemy w góry.Póki co idzie nam nieźle:)W styczniu byliśmy w Taterkach i na Wielkiej Raczy,a na luty wymyśliłam sobie Karkonosze.Niezastąpieni Alusia i Sylwek też są chętni na wyjazd,więc razem ruszamy w ostatni weekend w stronę Karpacza.Po 4-godzinnej wesołej podróży docieramy na miejsce.Wieczorem karty i "nocne Polaków rozmowy".
W sobotę wstajemy przed 7 rano,na pociechę z okna widać nasz dzisiejszy cel-Śnieżkę:-)I pogoda też zapowiada się całkiem nieźle.
Karpacz o poranku jest pusty,senny,ale ma to też swój urok,Po mniej wiecej godzinie jesteśmy przy słynnej Świątyni Wang w Karpaczu Górnym,skąd zaczyna się nasz szlak.Zaraz obok świątyni znajduje się wejście do Karkonoskiego Parku Narodowego.
Najpierw idziemy przyjemnym niebieskim szlakiem,słonko cudnie świeci...
Na Starej Polanie odbijamy na żółty szlak w kierunku karkonoskich skałek zwanych Pielgrzymami.Pielgrzymy to jedna z najpiękniejszych grup skalnych w Karkonoszach. Składa się ona z 3 skał granitowych o wys. do 25m. Położona jest na wysokości ok. 1200m na zboczu Smogorni.

W oddali widać nasz cel na dziś,Śnieżka pięknie się prezentuje w promieniach słońca.A tu już Pielgrzymy
Wędrujemy szlakiem w lesie,potem polanami z kosodrzewiną podchodzimy na szczyt Słonecznik 1 423m
Skręcamy teraz na czerwony szlak w kierunku Równi pod Śnieżką.Pogoda robi się coraz ciekawsza:-)Słońce gdzieś się chowa za chmurami,a w zamian coraz mocniej wieje wiatr
Ala z Grzesiem pędzili przodem,a my biedacy z Sylwkiem próbowaliśmy ogarnąć tyły;-)Słowa dnia były dwa: PRZYGODA-jeśli akurat jakimś cudem wiatr cichł na moment:-) lub:KOSZMAR-kiedy milion zmrożonych śnieżnych igiełek wbijało się prosto w twarz!!!Dzielnie szliśmy naprzód ,szczyt był coraz bliżej

Do góry jeszcze jakoś się dało wejść przytrzymując się łańcuchów,ale na szczycie zakładamy raki na buty,bo w dół to raczej byśmy zjechali,a nie zeszli:-)Zdobywamy Śnieżkę-najwyższy szczyt w Karkonoszach -według źródeł polskich 1602 m , zaś według najnowszych pomiarów czeskich 1603 m  i jednocześnie w całych Sudetach, a także najwyższy szczyt Czech, Kilka zdjęć z okolic szczytowych
Nie ma co zwlekać,śmigamy w dól.Dzięki rakom idzie się dobrze i przy Spalonej Strażnicy odbijamy na niebieski szlak,gdzie już zdecydowanie mniej wieje i jest ciszej,spokojniej.Do schroniska Strzecha Akademicka wstępujemy tylko po pieczątki PTTK
,a rozsiadamy się na dłużej dopiero w schronisku Samotnia
Niestety zwykłej parzonej kawy nie ma,więc pocieszamy się herbatką i szarlotką na gorąco
a potem to już niestety żegnamy się z Samotnią
Wracamy pod Świątynię Wang,w Karpaczu wstępujemy jeszcze na gorący żurek (wątpliwej jakości;-)) W końcu po 30 km i 10 godzinach docieramy na nocleg i wierzcie mi,nie ma nic lepszego od ciepłego prysznica...no chyba że zimne piwo:-)