Jak,co roku wybraliśmy się na kolację na Ochodzitą,tak bliską naszym sercom...Później udało nam się powłóczyć po okolicy,w przerwie ulewy i w czasie silneeeego wiatru....Ale co tam,nawet zdjęcia udało się zrobić..
I wiadomo,jak to jest...Czasem Grzesiek wkurza mnie strasznie,a ja pewnie jego...Ale kocham go jak wariatka,poszłabym za nim w ogień i nie zamieniłabym na żadnego innego...No bo kto by ze mną wytrzymał...😉😉😉













Brak komentarzy:
Prześlij komentarz