poniedziałek, 26 stycznia 2015

GORCE-Turbacz 1310 m n.p.m.-24/25.01.2015

Przyjechaliśmy do Nowego Targu-Kowaniec około godziny 8 rano.Auto zostawiliśmy na parkingu pod kościołem i ruszyliśmy w stronę Robów,gdzie zaczyna się szlak zielony.Droga początkowo wiedzie między domkami a następnie prowadzi lasem.
Szło się nam dobrze,podejścia nie były zbyt strome,chociaż sypiący mokry śnieg nie pomagał;-)Szlak był przetarty,więc nie trzeba było torować.Uff...
Po około dwóch godzinach dotarliśmy do wsi Obidowa,gdzie chwilę zastanawialiśmy się,w którą stronę iść dalej,gdyż szlak był słabo oznaczony.Jednak bardzo szybko dostrzegła nas "przemiła"miejscowa pani;-)i pokierowała nas w dalszą drogę:)Pogoda nadal nie dopisywała,ale humory jak najbardziej,więc czas mijał szybko i wkrótce dotarliśmy pod schronisko na Starych Wierchach 964 m n.p.m.


Chyba nie muszę dodawać,że grzane piwko w schronisku smakowało,jak nigdy;-)
Trochę sie wysuszyliśmy,odpoczęliśmy i ruszamy w dalszą drogę na Turbacz.Teraz kierujemy się czerwonym szlakiem przez szczyt Obidowiec
Mijamy również skiturowców oraz narciarzy na biegówkach.Po jakimś czasie przechodzimy obok miejsca katastrofy samolotu sanitarnego.
Mgła nie odpuszcza,śnieg sypie nadal i w takich warunkach osiągamy upragniony szczyt Turbacza 1310m n.p.m.
Stąd w kilka minut docieramy do schroniska na zasłużony odpoczynek.




W schronisku panuje wesoła atmosfera,odbieramy klucze do naszego pokoju,niestety trafił się nam pokój przy toaletach,co będzie odczuwalne aż do późnych godzin nocnych:-)Po gorącym prysznicu i rozprostowaniu nóg udaliśmy się na małe co nieco na jadalnię.Jakiś czas pograliśmy w karty-oczywiście kobitki górą:-)a następnie wzieliśmy z sali kominkowej kilka numerów n.p.m i w pokoju przy odpowiednim podkładzie
przeglądaliśmy czasopisma,a także toczyliśmy zażarte dyskusje damsko-męskie o planowanych kolejnych wyprawach:-) Tymczasem w jadalni życie się dopiero zaczęło i aż do północy mieliśmy koncert życzeń typu GÓRALU CZY CI NIE ŻAL...W końcu zmęczeni zasęliśmy, a przed 6 rano mieliśmy już pobudkę,gdyż ekipa zza ściany ruszała na szlak skoro świt.Uroki schroniska;-)Przed godziną 8 też wygrzebaliśmy się spod ciepłych kołderek i poszliśmy na śniadanko.Jeszcze szybkie pakowanie,czapki na głowę i ruszamy w drogę powrotną.A panorama Tatr przed schroniskiem prezentowała się tak:
 Pięknie,prawda? :-) Ruszamy zielonym szlakiem w dół,trasa jest wygodna i idzie sie super.


Wycieczkę kończymy pod kościołem,gdzie akurat trwa msza św. i nasze autko zostało zastawione.Przy gąrącej herbatce z termosu czekamy więc na koniec nabożeństwa i żegnamy się z Gorcami,ale tylko na jakiś czas.Na pewno,nie na zawsze:-) W wyprawie udział wzięli: Ala,Grzesiek i Madzia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz