Szczerze przyznam,że się tego Chłopka trochę bałam.Naoglądałam się zdjęć słynnych klamer nad przepaścią,wąskiej galeryjki i strasznej Kazalnicy.No,ale czego się nie robi dla ukochanego męża;-)
Grześ od jakiegoś czasu już marzył o tym szlaku,więc podejmujemy wyzwanie!
Przy Morskim Oku jesteśmy po półtorej godziny i cieszymy się spokojem,pewnie,kiedy będziemy wracać,już tak cicho nie będzie:-)
Ruszamy nad Czarny Staw pod Rysami i rozsiadamy się na śniadanko:-)Na podejściu spotykamy takie oto cudo:-)
Przed godziną 9 zbieramy się i ruszamy ku przygodzie:-) Hej!!!
Od razu jest męcząco,wąski kamienny chodnik między kosodrzewiną i paprociami pnie się stromo
pod górę.Słonko mocno przygrzewa.Większość turystów znad Czarnego Stawu skręca na Rysy,więc tutaj tłumów nie spotkamy:-)Po około 30 minutach podchodzimy pod Bańdziocha,gdzie naprawdę odczuwa się potęgę gór.Na szlaku nie ma żadnych łańcuchów i jest zaledwie 6 klamer,więc pomagamy sobie rękoma we wspinaczce po stromych,przepaścistych kominkach skalnych.Kilka osób napotkanych po drodze rezygnuje ze względu na trudności i schodzą w dół.Nam póki co idzie się dobrze,więc krok po kroku pniemy się w górę.
W końcu dochodzimy do słynnych klamer,których tak bardzo się bałam.Okazuje się,że przejście w tym miejscu nie jest takie straszne,na jakie wygląda...uff:-)
Potem spotykamy kolejną prawie pionową rynnę ubezpieczoną klamrami.A następnie podchodzimy trawiastą ścieżką na Kazalnicę,której ścianami prowadzą najtrudniejsze drogi wspinaczkowe w Tatrach.
Tu wyraźnie widać Kazalnicę ze ścieżką prowadzącą na nią,a w dole Morskie Oko.Mój plan minimum to było właśnie zdobycie Kazalnicy,i tam miałam zdecydować,czy pójdę dalej.Powiem szczerze,że pierwsze spojrzenie z Kazalnicy na dalszą drogę czyli wąski szlak tuż nad przepaścią tzw.galeryjką,przeraziło mnie.Na chwilę usiedliśmy,napiliśmy się wody i podglądaliśmy inne osoby jak sobie radzą przy podchodzeniu:-)Już kiedyś na Skrajnym Granacie zrezygnowałam z przejścia granią Granatów,bo od samego patrzenia było mi słabo:-)A za drugim razem się udało i było fantastycznie!Więc teraz postanowiłam spróbować.I opłaciło się!!!Galeryjka to przecież szlak turystyczny,co prawda trudny i ze sporą ekspozycją,ale wciąż szlak:-) Czasami ścieżka mocno zbliżała się do urwiska,czasami osypywały się kamyczki spod stóp,ale ogólnie było ok i po 40 minutach od Kazalnicy meldujemy się na Mięguszowieckiej Przełęczy pod Chłopkiem (2307) !!!
Po jednej stronie widzimy Dolinę Rybiego Potoku ze słynnym Morskim Okiem,a po drugiej Dolinę Mięguszowiecką ze Stawami Hińczowymi po stronie słowackiej.
O schodzeniu w dół wolę na razie nie myśleć i nie nakręcać się niepotrzebnie.Jakoś to przecież będzie;-)Spoglądam tylko niepewnie na szlak,którym przyszliśmy,a zaraz będziemy nim wracać
Ścieżkę widać w górnej prawej części zdjęcia.
Po leżingu,smażingu i jedzonku w końcu schodzimy pomaluktu na dół.Z zachowaniem skupienia i ostrożności zejście okazuje się nie najtrudniejsze i szybko tracimy na wysokości.
Przy Czarnym Stawie widzimy tłumy ludzi,którzy dotarli nad Morskie Oko
Zresztą nad Czarnym Stawem jest niewiele lepiej,ale znajdujemy sobie ustronne,ciche miejsce,leniuchujemy i podziwiamy lazur wody.Grześ ukrył w plecaku piffko i teraz nie mógł mi zrobić lepszej niespodzianki!!!
Czas mamy bardzo dobry,więc dopiero po około godzinie zbieramy się do Morskiego Oka,a następnie asfaltówką na parking,ale po drodze skręcamy jeszcze do najlepszego schroniska w Tatrach czyli Roztoki i nagradzamy się pyszną szarlotką z bitą śmietaną:-) A co tam,należy się nam!!!
Jeden z najpiękniejszych dni w Tatrach za nami...




Brak komentarzy:
Prześlij komentarz