poniedziałek, 10 października 2016

Stożek-Soszów-Czantoria 23.IX.2016

Środek urlopu postanawiamy spędzić na lekkim(och ja naiwna,naprawdę tak myślałam...) spacerze w naszych Beskidach.Ruszamy prosto z domu w Istebnej i z Kubalonki idziemy na Stożek.Pani Jesień nieśmiało wkracza do lasów
W około dwie godziny jesteśmy na Stożku,jemy,pijemy i wędrujemy dalej przez moją ulubioną Cieślarówkę:-)Słoneczko grzeje,lekki wiaterek,pszczoły,kwiaty,dojrzałe,pyszne jeżyny na krzakach...sielanka


Dalej też jest fajnie,polne ścieżki przeplatają sie z leśnymi drogami,mija nas kilku rowerzystów,a na Soszowie jest sporo turystów.


Hmmm,przed wyjściem uznaliśmy,że weźmiemy termos z gorącą herbatą,a wody niewiele,bo to już wrzesień,więc nie będzie się nam chciało aż tak pić.Nasza głupota jednak nie maleje z wiekiem ani ze zdobywanym doświadczeniem;-)już w połowie drogi woda się kończy i jest mi tak ciepło,że na gorącą herbatę nawet nie chcę patrzeć:-)a ostatnie podejście na Czantorię to istna tortura!!!stromo,ciężko i narzekam jak ostatnia sierota...za to na szczycie mamy zestaw ratujący życie:-)))
I ta zimna czeska Kofola...mniam:-)uwielbiam!!!Na koniec widok z Czantorii na Ustroń
Schodzimy pod wyciągiem krzesełkowym do Ustronia Polana,gdzie wsiądziemy do autobusu powrotnego;-)

Mała Fatra 25.IX.2016

Kolejny raz wybraliśmy się na Słowację powłóczyć się po ichniejszej Małej Fatrze,a dokładnie naszm celem były Południowy Gróń i Stoh (tak,tak...góra,nie nasz skoczek narciarski;-)
Dzięń był super,nadal uwielbiam to słowackie pasmo,które tak bardzo kojarzy mi się z naszymi Tatrami Zachodnimi.A z tej konkretnej wycieczki najbardziej zapamiętam ryki jeleni w lesie:-) i zmienną pogodę.Podchodziłam pod górę w pełnym słoneczku i krótkim rękawku,by za chwilę na grani ubierać bezrękawnik,czapkę i rękawiczki.Ruszamy ze Stefanowej i koło Chaty pod Groniem napotykamy cudne jesienne zimowity


Podejście na Południowy Gróń od tej strony było bardzo błotniste i męczące,a na górze jak zawsze bajkowo


A później,wędrujemy granią i na Stohu jesteśmy nad chmurami!!! Uwielbiam to uczucie


Jakieś pół godziny leżymy na szczycie,a potem już śmigamy w dół
Na parkingu czekamy jeszcze na koleżankę Madzię,która tego dnia była całkiem niedaleko-na Rozsutcu.Mamy dla niej niespodziankę:-)