W PRACY PRZYMUSOWY URLOP,A W WEEKEND OKIENKO POGODOWE W TATRACH,WIĘC WIECIE CO TO DLA NAS ZNACZY!!! JUPIIII!!
GRZESIEK WRÓCIŁ Z PRACY W PIĄTEK KOŁO 15EJ,SZYBKI PRYSZNIC I OBIAD I JUŻ JECHALIŚMY W STRONĘ KOCHANYCH GÓR.UDAŁO NAM SIĘ NAWET ZAŁATWIĆ NOCLEG W SCHRONISKU ROZTOKA I TO W POKOJU;-)
NA PARKING W PALENICY DOTARLIŚMY KOŁO SIÓDMEJ WIECZOREM I Z LAMPKAMI CZOŁÓWKAMI PODREPTALIŚMY DO ROZTOKI
NIEDŹWIEDZIE NAS NIE DOGONIŁY I PO PRAWIE GODZINCE JESTEŚMY W KOŃCU PRZED ROZTOKĄ;-)
PO ZAMELDOWANIU,BAGAŻE ZANIEŚLISMY DO NASZEGO POKOJU A TAM SIĘ OKAZAŁO,ŻE NASI WSPÓŁLOKATORZY JUŻ ŚPIĄ,WIĘC PO CICHUTKU POSZLIŚMY NA PIWO DO JADALNI;-)TAM IMPREZA W PEŁNI,SALA FULL,WESOŁO I GWARNO,JAK TO W SCHRONISKU.I JESZCZE WYPATRZYLIŚMY TABLICZKĘ Z MIEJSCEM,GDZIE BĘDZIEMY SIĘ BAWIĆ Z PRZYJACIÓŁMI JUŻ W LUTYM:-)
RANO RUSZAMY SKORO ŚWIT W STRONĘ DOLINY PIĘCIU STAWÓW I OD RAZU JEST PIĘKNIE
IM BLIŻEJ TYM BARDZIEJ STROMO,TRZEBA SIĘ TROCHĘ POMĘCZYĆ
PRZED SAMYM SCHRONISKIEM POGODA "SIADŁA",WSZĘDZIE BYŁO MNÓSTWO MGŁY
UFF W KOŃCU DOTARLIŚMY:-) OD RAZU PYTAMY O NOCLEG,HAHAHAH...BEZ SZANS...WSZYSTKIE 67 MIEJSC JEST ZAREZERWOWANE I WIECZOREM ZAPOWIADA SIĘ WALKA O KAŻDY SKRAWEK NA "GLEBIE".PRZEPAKOWUJEMY WIĘC PLECAKI,DUŻY ZOSTAWIAMY W PRZECHOWALNI I NA LEKKO RUSZAMY POSPACEROWAĆ PO DOLINIE PIĘCIU STAWÓW.PRZY OKAZJI CHCEMY SIĘ POUCZYĆ OBSŁUGI CZEKANÓW,W KOŃCU TO NASZ PIERWSZY RAZ Z TYMI ZABAWKAMI;-)
POGODA SIĘ NAM ZACZĘŁA POPRAWIAĆ,CZEKANY TEŻ POLUBILIŚMY,WIĘC POSZLIŚMY W STRONĘ ZAWRATU.ILE ZAJDZIEMY DO GODZ 14EJ,TYLE ZAJDZIEMY,A POTEM BEZWZGLĘDNIE ZAWRACAMY,ŻEBY ZDĄŻYĆ ZNALEŹĆ DLA NAS JAKIŚ KAWAŁEK PODŁOGI NA NADCHODZĄCĄ NOC:-)
POCZĄTKOWO BYŁO JESZCZE MGLIŚCIE
KOZICZKA WYSKUBYWAŁA TRAWĘ SPOD ŚNIEGU
A ZA CHWILĘ WYSZŁO PRZEPIĘKNE SŁOŃCE,ZROBIŁO SIĘ TAK CIEPŁO,ŻE POD GÓRĘ PODCHODZILIŚMY NAWET W SAMYCH POLARACH.CUUUDOWNIE!!!
NA ZAWRACIE WIDOKI PRZEPIĘKNE,TAKIE Z RODZAJU TYCH ULUBIONYCH:CZYLI MORZE CHMUR POD NAMI,NA GÓRZE SŁOŃCE I JESZCZE ŁUNA ŚWIATŁA PROSTO Z NIEBA
ŚCIEŻKA FANTASTYCZNIE WIŁA SIĘ W GÓRĘ
JESZCZE TROCHĘ I JESTEŚMY NA PRZEŁĘCZY
PRZEŁĘCZ ZAWRAT 2 159 M N.P.M.
SIEDZIMY,POPIJAMY HERBATĘ Z TERMOSU I PODZIWIAMY TYCH,KTÓRZY PRZEMIERZAJĄ ORLĄ PERĆ.ZIMĄ DLA NAS POZA ZASIĘGIEM,ALE LATEM TO NASZ TEGOROCZNY CEL...
DOPIERO WPÓŁ DO DRUGIEJ WIĘC MAMY DOBRY CZAS:-) MOŻEMY SPOKOJNIE POSIEDZIEĆ I NACIESZYĆ SIĘ TĄ CHWILĄ...
W KOŃCU JEDNAK ZBIERAMY SIĘ NA DÓŁ I TERAZ OSTROŻNIEJ NIŻ POD GÓRĘ,STAWIAMY KAŻDY KROK,JEST STROMO A MY DOPIERO UCZYMY SIĘ OBSŁUGI CZEKANÓW.WSZYSTKO DOBRZE POSZŁO I NA DOLE MOŻEMY SIĘ POWYGŁUPIAĆ,POLEŻEĆ NA ŚNIEGU I ODPOCZĄĆ
POD SCHRONISKIEM JESTEŚMY PO PIĘTNASTEJ I (W CO NADAL TRUDNO MI UWIERZYĆ) ZNAJDUJEMY OSTATNIE WOLNE MIEJSCE NA PODŁODZE POZA SALĄ JADALNĄ,GDZIE ŚPIEWY,GITARA I LICYTACJA DLA WOŚP BĘDĄ TRWAŁY DŁUGO W NOC...NASZA "SYPIALNIA" NA KORYTARZU POMIĘDZY TOALETĄ A ŁAZIENKAMI:-)TEJ NOCY W "PIĄTCE" SPAŁO PONAD DWIEŚCIE OSÓB!
GRZESIOWI NIE PRZESZKADZAŁY ANI ŚMIECHY,ANI TRZASKANIE DRZWIAMI ANI TYM BARDZIEJ ŚPIEWANE NA ZMIANĘ"PRZEŻYJ TO SAM...GLEBĘ W PIĄTCE...MÓWIĘ WAM" ANI "IDŹ W STRONĘ SŁOŃCA" SPAŁ JAK SUSEŁ:-) I JESZCZE MI CHRAPAŁ ZA UCHEM;-)
TO BYŁA DŁUGA NOC...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz