piątek, 24 kwietnia 2015

Kasprowy Wierch 12.04.2015

  Grzesiu klika dni wcześniej obchodził  urodziny,w ramach prezentu wymyśliłam więc pewniaka:-) Weekend w naszych Taterkach:-) Błysk i radość w oczach Grzesia,kiedy to usłyszał,tylko potwierdziły,że to dobry pomysł.A zatem szybki telefon do pensjonatu i rezerwacja gotowa,pozostało tylko wymyślić,gdzie się wybierzemy na wycieczkę.Jako,że śniegu w wyższych partiach było jeszcze sporo(około 2 metry!!!) i ogłoszono lawinową 3,uznaliśmy,że musi to być trasa niezbyt wymagająca i znana.Padło na Kasprowy Wierch.Byliśmy już wcześniej na Kasprowym,więc wiedzieliśmy,że widoki będą cudne.
  Przyjechaliśmy do Zakopanego w piątek wieczorem i po rozpakowaniu,poszliśmy na spacerek na Krupówki,przez jednych uwielbiane,przez innych znienawidzone.Nam nie przeszkadzają;-)W każdym bądź razie,już w pensjonacie,w nocy okazało się,że pakowanie nie poszło nam najlepiej:-) Zapomnieliśmy ręczników oraz suszarki do włosów,bez której moje krótkie włosy sterczą jak u koguta:-) Hmmm,wycieraliśmy się zatem  do t-shirta,a ja spędziłam gorący weekend w czapce:-)
  Do Kuźnic pojechaliśmy busem z głównego ronda w Zakopanem ok 8:30 w sobotę rano.Busik jak zazwyczaj bardzo przepełniony,towarzystwo wesołe,a pogoda cud malina,więc i nam humory dopisują:-)Koło 9ej startujemy z Kuźnic niebieskim szlakiem przez Boczań.Oprócz nas nie ma zbyt wielu pieszych turystów,a jeśli już jakichś spotykamy,to mają raki i czekany,więc pewnie idą wTatry Wysokie.Jest za to cała masa narciarzy skiturowych.A także po jakiś kilkunastu minutach dostrzegamy ślady innego towarzysza na szlaku;-)
 Podobno takie łapki misia towarzyszyły nam przez dłuższą część szlaku,ale Grzesiek na szczęście już mi ich nie pokazał:-)))
Po mniej więcej godzinie docieramy na Przełęcz pod Kopami,skąd mamy widok na Giewnont
A po kolejnych kilkunastu metrach zaczyna się ta "ładniejsza" część dnia;-)
Idziemy spacerkiem dalej,bo w taką pogodę grzechem byłoby się spieszyć;-) i przed godziną 11 meldujemy się w Murowańcu na kawkę i obowiązkową szarlotkę
Jakieś pół godzinki potem ruszamy,początkowo trasa wiedzie po płaskim terenie,a po mniej więcej 15 minutach zaczyna się monotonne podejście na Kasprowy Wierch.Idziemy właściwie pomiędzy narciarzami:po lewej śmigają skiturowcy,a po prawej stronie jeżdżą na zjazdówkach.Pogoda naprwadę dopisała,w dole jest już wiosna,a tutaj piękne słoneczko,cieplutko i mnóstwo śniegu!!!

Dla mnie za każdym razem to podejście jest jakieś takie męczące i długie,za to Grześ bez cienia zmęczenia jak zawsze idzie przodem.
W końcu po póltora godzinie docieramy na górę.Znak,który normalnie ma ok 2 metry wysokości,dziś wygląda tak:
Pora coś zjeść,a jak wiecie,jedzonko nigdzie nie smakuje tak,jak w górach po wędrówce
Widoki też były "przepyszne"
Niestety,w końcu trzeba zacząć schodzić w dół.Chowamy termosy,pakujemy karimatę i ruszamy.Teraz czeka nas zielony szlak do Kuźnic z widokiem na nartostradę po drugiej stronie Kasprowego.Pogoda i temperatura naprawdę nas rozpieszczają,idzie się bardzo dobrze.Mimo ogromnej ilości śniegu
nogi się nie zapadają,szlak jest ubity.Czasem tylko but nam objeżdża,bo topniejący śnieg zamienił się w kaszkę i momentami jest ślisko.Przydałyby się raki
:-)Ale nie ma co narzekać,bo jest bardzo ciepło i przyjemnie
Przy okazji zerkamy na kolejkę,nie mylimy się-wagoniki są pełne:-) 

Leniuszków nie brakuje:-)))
  Trasę szczerze polecamy,na spokojnie zajęła nam ok 7 godzin i nadaje się nawet dla niewprawionych turystów,a widoki są wspaniałe.Można się zakochać w górach,tak jak my:-)))

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz