czwartek, 7 stycznia 2016

Klimczok 28.XI.2015

Początkowo plan na Klimczok był na niedzielę,jednak urodziny bratanicy też zostały ustalone na niedzielę,więc nie pozostało nam nic innego,jak ruszyć w góry w sobotę.Ogólnie ok,tyle,że ja byłam po nocce,wrrr...Miała z nami jechać Ala, jednak cieplutka kołderka wygrała z pochmurnym porankiem i ruszyliśmy z Grzesiem sami:)
Zaczynamy żółtym szlakiem z Brennej Bukowej ok godzinki na Przełęcz Karkoszonka,gdzie w drodze powrotnej wstąpimy do klimatycznej Chaty Wuja Toma.
ZKarkoszonki idziemy stromo i monotonnie czerwonym szlakiem ciągle do góry.Co ja sie wtedy namarudziłam Grzesiowi..że pogoda kiepska i trasa stroma
że ja niewyspana jestem,a widoków nie ma,wszędzie szaro-buro i po co mi to było...
aż nagle chyba niebiosa miały już dość mojego biadolenia,bo zaczęła się dziać najprawdziwsza magia!!!
Chmury obniżyły się,a ponad nimi widoki WOW!!!!!! Skrzyczne jak na dłoni,słońce,morze chmur w dole... to,to ja rozumiem:-)
Tak więc w super humorach dotarliśmy na Klimczok  1 117m n.p.m.
Po szybkiej "słit foci" i napatrzeniu się na zimowe cuda,poszliśmy do schroniska na ciepłą kawusię i ruszamy z powrotem.Hmm im niżej,tym gorzej..pogoda znów paskudna,ale już mi to nie przeszkadza,chyba endorfinki zadziałały:)
Wstępujemy na chwilę do uroczej Chaty Wuja Toma,nie ma gdzie usiąść,bo wszytkie stoliki są zajęte,więc zmykamy prosto do auta.
Na dole jesień przeplata się z zimą
Kolejna udana wycieczka za nami...;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz